Otrzyj łzy

Jedyny sposób na pozbycie się pokusy to jej ulec. Oscar Wilde

Magic's out

Magia wyszła, skończyła się, wyprzedali ją na lśniących ekranach i pozwolili naszym sercom zwiędnąć.
Jednak to ona nas tu doprowadziła - do eterycznego miejsca, gdzie gra muzyka naszych dusz, a my tańczymy jak szaleńcy śmiejąc się głośno.
Uwielbiam Twoje ręce dookoła mojej szyi i Twoje pocałunki na mojej skórze.
To tylko sen, kotku.

Jedenaście minut

Jedenaście minut.
To niewiele czasu.
Zaledwie moment tej dekady, chwila w stuleciu, maleńki ułamek milenium, nic wobec wieczności.
Jedenaście minut.
Czas zmarnotrawiony, oddany wieczności w krystalicznie bezproduktywny sposób.
Mgnienie, chwila w kolejce, krótka rozmowa, szybka wymiana myśli, miłosne wyznanie, kilka uderzeń serca, słodki szept, czas milczenia, chwila konsternacji, moment zrozumienia absolutu, jedna chwila.
Jedenaście minut.

Westchnienie

Czy to możliwe, aby nigdy niczego nie żałować i radować się z własnych błędów?

Stary, dobry uniwers

Puste słowa rzucone na wiatr, niedosłyszane szepty, śmietnik starych, zakurzonych myśli, wzniosłych idei, pięknych marzeń, romantycznych uniesień, wielobarwnych uczuć. Jak tu pusto, tyle niepodlewanych nadzieją marzeń więdnie w donicach umysłów. To tylko nasz mały, brudny świat. Pełen niewypowiedzianych słów, ubogi w szczęśliwe zakończenia, obfity w szare kompromisy, w naszą uległość wobec innych, w niespełnione marzenia wyzute z sensu. Brak mu iskry, tonie w realności.

Milczące strumienie

Łzy toczą się jedna za drugą, milczące strumienie przesączone uczuciami widocznymi na wylot, a jednocześnie tak niewyobrażalnie tajemniczymi, nieodgadnionymi  niczym moja niezgłębiona dusza.
Cicha tajemnica, słodki sen.
Coś się zmienia. Czuję szybszy bieg swego serca, słodkie, rytmiczne pulsowanie. Krew szumi w moich uszach.
Coś się zmienia, to pewne. Świat dookoła mnie wiruje, a ma dusza się śmieje. Z moich ust nie schodzi uśmiech, tak samo jak pamięć o Twoich pocałunkach.

My, dzieci Hekate


Ostatnie spojrzenie

Upadam pod ciężarami losu,
wcale mi nie pomagasz.
Twój szyderczy śmiech uśmierca me nadzieje.
Ty także umrzesz.

Spotkałeś zamknięte drzwi,
bo szukasz pociechy u smutnych.
Mówisz, że zgubiłeś sens,
ale ty nigdy go nie odszukałeś.

Kolejna łza napełnia cię pewnością.
Zwolnij. Ta prędkość cię uśmierci.
Przełam się na dwoje.
Zgnijesz w Szeolu.

Znam cię.
Kolejne zamknięte drzwi.
Nie szukasz klucza,
a ja ci go nie dam.

Naiwnie wierzysz w rzeczy,
które pozbawiłam sensu.
Wysączyłam z ciebie soki życia.
Mam cię, mój książę.

Ktoś może ci powiedzieć, że cię kocha,
ty możesz mu uwierzyć.
Bóg kłamie.
Twoja dusza ulegnie rozkładowi.

Spłonęłam na stosie moich myśli,
ty byłeś pierwszym płomieniem.
Budzę się z kolejnego snu,
a ciebie pochłonęła nicość.

Łza

Jedna, jedyna łza,
wznieciła pożar w sercu.
Uśmierciła żal,
wypaliła nadzieję.

Myślisz, że uciekniesz,
ale biegniesz drogą,
po której ona spłynie.
Utopię cię w mojej łzie.

Schowałam się za zamkniętymi powiekami.
Udaję, że koszmar przeminął. To tylko sen.
To bardzo zły sen. Budzę się, a obok mnie
nie ma ciebie. Pusto.

Zamykam oczy.
Boję się spojrzeć kolejny raz.
Kiedy nasączę się pewnością
wyschną szczątki wypalonej nadziei.

Dopóki me policzki są wilgotne
możesz wierzyć w szczęśliwe zakończenie.
Możesz je osuszyć swym ciepłym oddechem
albo pozwolić chłodnemu wiatrowi by cię wyręczył.

Skostniałe dobro. Znowu umieram.
Mówisz zaufanie, ja wołam: „zdrada”.
Czy wskrzesisz duszę u zmarłej za życia?
Nie. Ostatnia szansa spłynęła ze łzą.

Pocałunek nocy

Drzewa szepczą wiatrem spomiędzy liści,
kwiaty kłaniają się silnemu wichrowi,
słońce przykrywa świat kurtyną ciemności,
płonie w czerwieni własnego blasku.

Księżyc wisi na bezkresnym granacie,
udając niepozorną lampkę nocną.
Mniejszy, lecz bliższy niż gwiazdy,
które rozświetlają mroki otchłani.

Zewsząd rozlega się tłumiony śmiech
niesiony echem niewypowiedzianych słów.
Najwyższa pora się pożegnać.
Nadszedł czas.

Zmyj brudy z duszy w kuchennym zlewie,
nie uciekaj, już za późno.
Ostatnia nić łącząca cię ze światem, luźna, niepewna
spłonęła w gorącym blasku porannego słońca.

Ustąp miejsca nowym istotom.
Twój czas dobiegł końca.
Nie oglądaj się za siebie.
Postaw ostatni krok na przód.

Nie śpij z jednym okiem otwartym,
nie ma już ratunku.
Wyjdź naprzeciw kolejnemu dniu.
Nie chowaj się w cieniu wspomnień.

Bądź pewien, nie płacz.
Mijając smukłą postać czarnej wysłanniczki piekieł,
poślij jej uśmiech.
Niech wie, że przekraczasz bramy jej królestwa jako zwycięzca.

do góry