Jedenaście minut

Jedenaście minut.
To niewiele czasu.
Zaledwie moment tej dekady, chwila w stuleciu, maleńki ułamek milenium, nic wobec wieczności.
Jedenaście minut.
Czas zmarnotrawiony, oddany wieczności w krystalicznie bezproduktywny sposób.
Mgnienie, chwila w kolejce, krótka rozmowa, szybka wymiana myśli, miłosne wyznanie, kilka uderzeń serca, słodki szept, czas milczenia, chwila konsternacji, moment zrozumienia absolutu, jedna chwila.
Jedenaście minut.

Westchnienie

Czy to możliwe, aby nigdy niczego nie żałować i radować się z własnych błędów?

Stary, dobry uniwers

Puste słowa rzucone na wiatr, niedosłyszane szepty, śmietnik starych, zakurzonych myśli, wzniosłych idei, pięknych marzeń, romantycznych uniesień, wielobarwnych uczuć. Jak tu pusto, tyle niepodlewanych nadzieją marzeń więdnie w donicach umysłów. To tylko nasz mały, brudny świat. Pełen niewypowiedzianych słów, ubogi w szczęśliwe zakończenia, obfity w szare kompromisy, w naszą uległość wobec innych, w niespełnione marzenia wyzute z sensu. Brak mu iskry, tonie w realności.

Milczące strumienie

Łzy toczą się jedna za drugą, milczące strumienie przesączone uczuciami widocznymi na wylot, a jednocześnie tak niewyobrażalnie tajemniczymi, nieodgadnionymi  niczym moja niezgłębiona dusza.
Cicha tajemnica, słodki sen.
Coś się zmienia. Czuję szybszy bieg swego serca, słodkie, rytmiczne pulsowanie. Krew szumi w moich uszach.
Coś się zmienia, to pewne. Świat dookoła mnie wiruje, a ma dusza się śmieje. Z moich ust nie schodzi uśmiech, tak samo jak pamięć o Twoich pocałunkach.

do góry