Tak cicho

Anioły


Tak cicho.

Szepty, słodkie szaleństwo.

Zatapiam się we śnie.

Dusza gdzieś uciekła.

Skarbie, kim jesteś?

Nie pytaj, kochana,

Jesteś martwa.



Śmiejesz się w głos,

Zakłócasz ciszę,

Tak eterycznie,

Tonę w kaskadach

Spadających mi na głowę kłamstw.

Śpij, kochanie, śpij.



Tak psychodelicznie,

Tak umierająco,

Gdzie jesteś? -

Pytam każdego przechodnia.

Patrzą, patrzą w milczeniu.



Szaleństwo, śmiech, grzech, łza, pustka.



Nic nie znaczysz, nic nie znaczysz!

Mogę to wykrzyczeć, kotku.

Kim jesteś? Kim jesteś?

Czy ty w ogóle znasz odpowiedź?

Czy ktokolwiek ją zna?



Tak, tak – ona.

Wszyscy wskazują palcem.

Kiedyś mi powiedziała,

Że tak już zostanie.

Przestałam płakać.

Boże, wybacz – błagałam.



Cicho, cicho, już dobrze.

To takie smutne.

Zdycham.



Hymn ateistów


Słowa bez znaczenia

Szepty, szepty

Jak cicho

Ciągle te szepty

Gdzieś gra muzyka

Łzy, więcej łez

Całe korytarze

Pełne wariatów

Bez znaczenia

Gdzie jesteś

Dokąd zmierzasz

Kim będziesz

Czy Go znasz

Próbowałeś

O słodyczy

Z dna przeklętych

Sławy, proszą

Cicho, cicho

Trupy nie płaczą

Piekło

Myślisz

To szaleństwo

To początek

Chaosu

Nie ma Ciebie

I nie ma mnie

Dmucham

Atomy twojej duszy

Rozpryskują się

Nie ma Wszechświata

Już żaden Uniwers

Cię nie pochłonie

Nie istniejesz

Kochanie

Śpiewają głośno

Twoja kolej

Skacz

0 comments:

Prześlij komentarz


do góry